Dołącz

5 października 2011

Kamil

kwiecień/maj 2011

Przez ten miesiąc spotykałam się z Borysem reguralnie w środy i soboty. Chłopiec miał lepsze i gorsze dni – czasami pracował po prostu idealnie, czasami połowę zajęć spędzaliśmy na tym, żeby chłopiec skończył dane ćwiczenie.

Przez ostatni miesiąc można zauważyć u Borysa wzrost samodzielności i większą reakcję na polecenia – oprócz tego, że chłopiec reaguje na swoje imię (co trwa już od kilku miesięcy), rozumie także słowa „wstań”, „usiądź”, „chodź”, „wyprostuj nogi”, „podaj”. Kiedy ma dobry dzień, polecenia te nie muszą być podpierane gestami, zdaża się jednak, że gdy nie pokażę rękami chłopcu co ma zrobić, nie robi tego.

Cały czas ćwiczymy pokazywanie części ciała – zarówno na początku zajęć, jak i podczas Knilla, który ostatnio sprawia Borysowi ogromną przyjemność. Chłopiec nie potrafi jeszcze samodzielnie pokazać gdzie ma głowę lub ręce, ale mam nadzieję, że systematyczne ćwiczenia odniosą skutek. Podobnie jest z nauką nazw poszczególnych przedmiotów w pokoju – chłopiec nie potrafi jeszcze samodzielnie podejść do nazwanego przeze mnie okna czy stolika, ale nie opiera się gdy robimy to razem.

Doskonale wychodzi Borysowi odnoszenie przedmiotów na półkę – wystarczy mu powiedzieć, żeby wziął np. pudełko,podszedł do półki i położył je tam – polecenie wykonuje bez problemu. Czasami jeszcze muszę mu pomóc wsunąć daną rzecz, jeśli nie ma wolnego miejsca, ale myślę, że i to przyjdzie z czasem.

Systematycznie ćwiczmy także samodzielne załatwianie się – Borys otwiera drzwi do łazienki, podchodzi do muszli klozetowej, podnosi klapę, ściąga spodenki i majtki, siada, robi siku, ubiera się, spuszcza wodę, zamyka klapę, myje ręce (ćwiczymy odkręcanie kurka), wyciera je, zamyka drzwi i wraca do pokoju.

Trochę problemów pojawiło się w momencie, gdy rodzice kupili Borysowi do pokoju nowe łóżko, które stało się dla niego wielką atrakcją. Najchętniej cały czas spędzałby skacząc po łóżku i zakrywając się kocem lub poduszkami. Na niektórych zajęciach musiałam wykazać się ogromną cierpliwością i setki razy mówić, żeby chłopiec nie wchodził na łóżko
i kontynuował wykonywanie ćwiczeń. Ostatnio jest nieco lepiej – mam nadzieję, że chłopiec przyzwyczaił się do nowego przedmiotu w pokoju i nie będzie go ono tak absorbować.

Przez cały czas ćwiczymy małą i dużą motorykę (rysowanie po linii, wycinanie, lepienie z plasteliny, układanie klocków, układanie puzzli, rzucanie piłką, skakanie, pokazywanie poszczególnych części ciała), naprzemienność i zamianę ról (przy układaniu obrazków, masażu czy graniu na instrumentach), gesty „koniec” i „jeszcze”.

Mam nadzieję, że w miarę upływu czasu Borys będzie robił coraz większe postępy.