Dołącz

23 marca 2011

Cykl nasze twarze

Julia Dziadkowiec (ur. 1989 r.) – studentka inżynierii biomedycznej na Akademii Górniczo-Hutniczej. Pochodzi z Tychów (woj. śląskie). Obecnie mieszka w Krakowie.

O tym, czym jest dla Niej wolontariat:

Zawsze chciałam pomagać innym. Wolontariat jest dla mnie czymś, co daje mi mnóstwo radości, szczęścia. Jest także sposobem na pożyteczne spędzanie wolnego czasu – wyzwaniem, które traktuję jako coś ważnego w swoim życiu. Wolontariat uświadamia mi, co to znaczy mieć problemy, być chorym, niepełnosprawnym czy biednym. Dzięki wolontariatowi zwiększam swoją wrażliwość na otaczający mnie świat. Ta działalność daje mi też możliwość zdobycia cennego doświadczenia. To także okazja do poznania wielu ciekawych ludzi oraz środowisk.

O wolontariacie w Fundacji „Mimo Wszystko”:

O Fundacji „Mimo Wszystko” dowiedziałam się w 2005 roku. Miałam wtedy okazję być na I Festiwalu Zaczarowanej Piosenki im. Marka Grechuty. Od tamtej pory śledziłam uważniej działania fundacji Anny Dymnej. Rozpoczęcie studiów na Akademii Górniczo-Hutniczej umożliwiło mi spełnienie mojego małego postanowienia – 17 lutego 2009 roku otrzymałam z tej fundacji miły e-mail: „Witaj w gronie naszych Wolontariuszy!”. Od tamtego czasu staram się jak najczęściej pracować na rzecz podopiecznych Fundacji „Mimo Wszystko”: pomagam przy organizacji Ogólnopolskich Przeglądów Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie „Albertiana”, Festiwali Zaczarowanej Piosenki, koncertów w Radiu Kraków i Filharmonii Krakowskiej, kiermaszów świątecznych. Angażuję się też w akcje niecykliczne.W 2010 roku brałam udział w szkoleniu wolontariuszy w nadbałtyckim Lubiatowie. Wraz z innymi wolontariuszami, organizowałam tam m.in. festyn integracyjny dla miejscowej ludności. Miałam też możliwość uczestniczyć w innym dużym projekcie Fundacji „Mimo Wszystko” – „Małe Kilimandżaro – Mazury 2010”.

O wolontariacie poza Fundacją „Mimo Wszystko”:

Biorę również udział w projektach innych organizacji charytatywnych. Działam w Stowarzyszeniu „Wiosna”. Byłam wolontariuszką w dwóch ostatnich edycjach „Szlachetnej Paczki”. W 2010 roku uczestniczyłam w finale WOŚP, podczas którego zbierałam pieniądze na specjalistyczny sprzęt dla klinik onkologicznych.

O niezwykłościach swojego wolontariatu:

W zeszłym roku miałam okazję uczestniczyć w szkoleniu wolontariuszy nad morzem, w Lubiatowie. Wraz z siedmioma innymi osobami, pod okiem Pracowników Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, przeszliśmy kilka szkoleń, a następnie przez parę dni próbowaliśmy jak najlepiej wywiązywać się z postawionego nam zadania – organizowaliśmy festyn integracyjny dla miejscowej ludności, ze szczególnym uwzględnieniem osób niepełnosprawnych. Co w tym niesamowitego? Sam wyjazd do Lubiatowa był jedyny, niezapomniany. Wyjątkowy! Mimo że chwilami było bardzo ciężko, spotkało mnie mnóstwo miłych, wzruszających sytuacji, spotkałam wspaniałych ludzi pełnych zapału i ogromnej chęci do działania. Mam nadzieję, że Lubiatowo będę wspominać do końca życia. Poza tym każda wolontariacka akcja jest wyjątkowa. Działając wspólnie w grupie ludzi, staramy się osiągnąć zamierzony cel. Musimy polegać na sobie, zaufać reszcie grupy. Niesamowitym momentem był na przykład zeszłoroczny kiermasz świąteczny, z którego dochód chcieliśmy przeznaczyć na wózek inwalidzki dla 20-letniej studentki z Wrocławia. Początkowo, tuż po zakończeniu kiermaszu, mieliśmy wrażenie, że nie uzbieramy całej kwoty. Po czym okazało się, że wysokość zebranych pieniędzy znacznie przerosła nasze oczekiwania. To był niesamowicie wzruszający moment. Uwielbiam takie chwile, gdy wspólnie się cieszymy z udanej pracy. Tak niewiele trzeba, by dawać szczęście innym. Nie zawsze jest lekko, czasem zdarzają się stresujące sytuacje, jednak wszystko dobrze się kończy.

O tym, co lubi:

Uwielbiam: poznawać nowych ludzi, obce miejsca (zarówno w Polsce, jak i innych krajach), wędrówki górskie (od trzech lat zdobywam krok po kroku tatrzańskie szczyty), wycieczki rowerowe (takie bliskie – jednodniowe i dalekie – z grupą znajomych oraz sakwami na bagażniku). Moim rekordem jest przejechanie polskiego wybrzeża od Świnoujścia aż do Elbląga. Kocham też muzykę poważną. Mogę wręcz stwierdzić , że moim drugim domem jest filharmonia, gdzie spędzam sporo wolnego czasu.

O swoim marzeniach:

Marzę o: szczęśliwej przyszłości, bez większych problemów w życiu, podróżowaniu z bliskimi mi osobami (z plecakiem, namiotem, autostopem, rowerem), dostaniu się na studia związane z moją życiową pasją (mam nadzieję, że od października będę studentką I roku muzykologii). Nie ma rzeczy nierealnych. Jeśli jest jakiś cel w życiu trudny do zdobycia, staram się różnymi drogami go osiągnąć. Strachu przed wyzwaniami nie odczuwam. A możliwości do osiągania celów są zawsze. Trzeba tylko chcieć. Sama doświadczyłam tego, że chyba jedynym ograniczeniem dla człowieka jest czas, nawet nie pieniądze.