7 sierpnia 2010
Dzisiejsze zajęcia były dość nietypowe. Oprócz Borysa, uczestniczyli w nich jego siostra oraz moja kuzynka. Starałam się, żeby nie spowodowało to dużego zamieszania i cały schemat zajęć przebiegał tak, jak zawsze.
Na początku Borys i jego siostra grali na instrumentach. Borys na ukulele, a Marta na cymbałkach. Przez chwilę grali też razem. Zauważyłam, że chłopiec coraz lepiej znosi obecność siostry w czasie zajęć, a kiedy także ona jest w dobrym humorze i nie płacze, jej obecność korzystnie wpływa na zachowanie Borysa. Poza tym zauważyłam, że chłopiec bardzo przeżywa zajęcia z siostrą i cieszy się, kiedy uda mu się razem z nią wykonać jakieś zadanie. Po pierwszej części zajęć, ja zajęłam się już tylko Borysem, a moja kuzynka bawiła się z jego siostrą. Dla Borysa jest ważne, że przychodzę do niego, a jego siostra towarzyszy nam w zajęciach tylko przez jakiś czas. Dzisiaj, oprócz naszych stałych ćwiczeń z klockami i puzzlami, dołożyłam trochę nowych elementów, które pojawiły się u chłopca po powrocie z turnusu. Najbardziej podoba mi się mata edukacyjna, na której siadamy sobie oboje. Wręczam wtedy Borysowi specjalne woreczki w różnych kolorach, a on ma położyć woreczek w odpowiednim kolorze na pasującą część maty. Zauważyłam, że chłopcu spodobało się to ćwiczenie, mimo że wykonywał je pierwszy raz, a kolorów woreczków jest aż sześć (do tej pory pracowaliśmy na dwóch kolorach: zielonym i czerwonym). Borys ostatnio lubi też pracę z obrazkami. Zwykle za pierwszym razem ma mały problem z przyporządkowaniem odpowiadających sobie obrazków, ale kolejny raz robi to bezbłędnie. Co ciekawe, kiedy po kilku razach wymieniam mu zestaw obrazków na inne, to udaje mu się je przyporządkować bez problemu za pierwszym razem, mimo że ich wcześniej nie widział. Sprawia mu to ogromną przyjemność, co widać po jego zachowaniu, bo zwykle bardzo przeżywa to ćwiczenie z obrazkami. Dzisiaj Knill wyglądał dość nietypowo, ponieważ zamiast płyty, były słuchawki od mp3, które służyły nam za głośniki. Na szczęście Borysowi to za bardzo nie przeszkadzało i zadanie udało się wykonać. Cieszę się, gdy Borys patrzy w lustro i wydaje mi się, że widzi siebie. Reaguję wtedy oczywiście z entuzjazmem i mówię głośno: „Tam widać Borysa”. Generalnie chłopiec zauważa dużo rzeczy, które go otaczają naokoło, znacznie częściej reaguje na swoje imię i rozumie niewerbalne gesty, a to naprawdę duży sukces! Nasze następne spotkanie w środę. |