Dołącz

6 kwietnia 2011

Kamil

6 kwietnia

Dzisiaj Borys przywitał mnie w drzwiach nieco przeziębiony i z katarem, ale z uśmiechem pobiegł po schodach na górę i czekał na rozpoczęcie ćwiczeń.

Bardzo szybko i sprawnie minęły dzisiejsze zajęcia, mimo że przychodząc na nie byłam straszliwie zmęczona. Na szczęście szybko mi to minęło,. Jak widać nasze wspólne spotkania działają terapeutycznie nie tylko na Borysa.

Podobnie jak w sobotę ćwiczyliśmy z chłopcem naśladowanie i dzisiaj szło to Borysowi dużo lepiej. Wprawdzie przy układaniu obrazków jeszcze chętniej nakłada obrazek na obrazek niż układa wzór, który jest ułożony na kartce, ale widzę, że powoli zaczyna rozumieć, o co chodzi. Po raz pierwszy spróbowałam też nie używać worka do losowania obrazków (przy ćwiczeniu naprzemienności) – leżały one swobodnie na stole i, zgodnie ze swoją kolejką, każde z nas wybierało obrazek czy puzzel. Na początku Borys brał po kilka, ale potem już nie sprawiało mu to problemu. Także przy Knillu Borys robi się coraz bardziej samodzielny – już bez mojej pomocy kołysze się i macha rękami. Problem sprawia mu jeszcze klaskanie i pocieranie dłoni, ale np. klepanie się po głowie wyraźnie sprawiało mu radość i kilka razy wykonał je samodzielnie. To był fajny widok!

Także w innych drobnych rzeczach chłopiec wykazuje coraz większą samodzielność – jeśli coś spadnie mu na ziemię, zaraz to podnosi (a jeszcze kilka miesięcy temu nie zauważał, że w ogóle coś upuścił), potrafi też zanieść rzeczy na półkę po skończonym ćwiczeniu. Oczywiście na tym etapie muszę mu je podać, ale myślę, że wkrótce będzie wiedział o tym, żeby to zrobić samodzielnie. Dzisiaj, ku mojemu zaskoczeniu, zaczął sam sprzątać obrazki ze stołu i wrzucać do kartonu po skończony ćwiczeniu – brawo Borys! Udało mu się także po raz pierwszy rozplątać samemu ilustracje potrzebne do ćwiczenia, które były związane gumką i zawsze miał z tym duże trudności. Naprawdę jestem z niego strasznie dumna.

Ćwiczenie naśladowania powtórzyliśmy także przy nawlekaniu koralików – każde z nas miało swój sznurek, na który je nawlekało – zadaniem chłopca było wybranie takich samych koralików jak ja i ułożenie ich w tej samej kolejności. Udało mu się to zrobić prawie bez mojej pomocy.

Nasze następne spotkanie w niedzielę.