Dołącz

4 grudnia 2010

Kamil

4 grudnia

Niestety wczoraj nie dotarłam do Borysa, z powodu korków panujących w naszym mieście, ale dzisiaj na szczęście zajęcia mogły się bez problemu odbyć.

Do Borysa przyjechała rodzina spoza Krakowa. Chłopiec przywitał mnie razem z ciocią. Ładnie podał mi rękę i chętnie poszedł na górę do swojego pokoju. Od jakiegoś czasu widzę, że Borys bardzo się cieszy na nasze wspólne zajęcia i potrafi to na swój sposób okazać.

Schemat dzisiejszych zajęć był podobny jak tydzień temu – było granie na instrumentach (dziś Borys wybrał cymbałki i flet), układanie puzzli (od jakiś dwóch tygodni zauważam, że Borysowi wielką przyjemność sprawia pokazywanie czyja teraz kolej, chociaż częściej pokazuje na siebie niż na mnie), Knill, który ostatnio chłopiec wykonuje z przyjemnością i zawsze po skończonych ćwiczeniach podchodzi do lustra i pokazuje na siebie. Dużo czasu spędziliśmy na rysowaniu na tablicy – ćwiczyliśmy kształty, pisanie imienia, przypinanie odpowiednich literek i naśladowanie w rysowaniu drugiej osoby (także na figurach geometrycznych). Dzisiaj po raz pierwszy zauważyłam, że chłopiec śledzi wzrokiem pisak, gdy ja rysuję jakieś elementy na tablicy, to bardzo dobry znak. Ogromnie się tym ucieszyłam. Gdy przeszliśmy do biurka, najpierw kolorowaliśmy misia (podczas tego ćwiczenia zauważyłam fajną rzecz – gdy kartka z obrazkiem przesuwała się Borysowi utrudniając rysowanie, chłopiec przysunął ją sobie tak, żeby było mu wygodnie – nigdy wcześniej tego nie zrobił). Później lepiliśmy z plasteliny – chłopiec na początku tak jak poprzednio tylko rozwałkowywał plastelinę palcem na biurku, ale potem bardzo szybko załapał moje wskazówki, żeby dolepieć kulki które mu podawałam do jednej dużej kuli która stała na biurku. W ten sposób udało nam się stworzyć piękną kolorową figurkę, a podczas całych zajęć Borys miał wielki uśmiech na buzi.

Dzisiaj też udało się podczas „rozmowy” pokazać chłopcu, gdzie jest Kasia, a gdzie Borys. Przez cały ten czas Borys patrzył mi w oczy. To naprawdę fajne uczucie…

Na koniec bawiliśmy się na obrotowym krześle – wtedy  pomyślałam, że ostatnio za mało czasu spędzamy z Borysem na wspólnej zabawie, która przecież też jest formą nauki i zmniejsza dystans między nami. Od przyszłych zajęć trzeba będzie to zmienić.