25 września 2010
Dzisiaj kolejny sukces. Po skończonych zajęciach Borys leżał na podłodze przed tablicą z psc-ami i patrzył na nie z uśmiechem. Wyglądało to tak, jakby był bardzo zadowolony z tego, ile rzeczy udało mu się zrobić na zajęciach. Naprawdę cudny widok!
Od dzisiaj mamy tablicę, na której możemy porządnie przyczepiać obrazki. Na szczęście poprawiło się podejście Borysa do psc-ów i nie było problemów z tym, żeby chłopiec po skończonym ćwiczeniu podszedł do tablicy i powiesił na niej odpowiedni obrazek. Byłam przepełniona dumą. Dzisiaj zajęcia szły nam szybko i sprawnie, a poszczególne czynności odbywały się wg schematu. Było granie na instrumentach (dzisiaj udawało się na zmianę – raz ja grałam na cymbałkach, potem Borys i tak kilka razy), układanie puzzli, przerwa na jedzenie (uszczęśliwiony Borys nauczył się otwierać Ferrero Rochere i zjadł ich chyba ze trzy), później Knill (bez problemu chłopiec włożył płytę do magnetofonu), masaż i ćwiczenia ruchowe. Dzisiaj zorganizowaliśmy nawet slalom między pachołkami, które Borys dostał od mamy. Bardzo mu się to podobało. Trochę czasu poświęciliśmy na rysowanie (Borys bardzo lubi otwierać i zamykać markery) oraz cięcie nożyczkami. Ostatnio regularnie ćwiczymy naukę rysowania figur po przerywanych liniach. Dzisiaj nowym ćwiczeniem było przyporządkowywanie do siebie trzech różnych figur: koła, kwadratu i trójkąta. Chłopiec miał z tym problem, ale z moją pomocą jakoś się nam udało. Mam nadzieję, że za jakiś czas uda się Borysowi zrobić to samodzielnie. Jak zwykle czytaliśmy książeczkę o śpiącej królewnie, a potem były ćwiczenia z kartami obrazkowymi. Dzisiaj wypróbowałam nowe obrazki zaczerpnięte z pomocy naukowych. Chciałam sprawdzić, co się stanie, kiedy chłopiec dostanie obrazki różniące się kształtem, kolorami i rozmiarem, czy będzie umiał poprawnie je przyporządkować. Okazało się, że nie sprawiło mu to żadnego problemu. Na koniec zajęć jak zwykle coś zjedliśmy i przy dźwiękach Chopina się pożegnaliśmy. Kiedy wychodziłam z pokoju, widziałam Borysa leżącego z uśmiechem przed tablicą korkową i z tym widokiem wracałam do domu. Ogromnie się cieszę, że udało mi się wprowadzić na stałe pcs-y, a Borys nie tylko je zaakceptował, ale widać, że podoba mu się ten sposób porządkowania wykonywanych ćwiczeń na zajęciach. Możliwe, że to ułatwia mu uczestnictwo w zajęciach – systematyzuje wszystkie zadania. Widok jego zadowolonej twarzy długo zostanie w mojej pamięci… |