17 listopada 2010
Dzisiejsze zajęcia z Borysem odbyły się po dwutygodniowej przerwie. Chłopiec był w tym czasie na turnusie rehabilitacyjnym w Puszczykowie.
Już od progu było widać, że Borys jest w doskonałej formie – na wołanie taty przyszedł do przedpokoju, podał mi rękę na powitanie i już jej nie puścił. Poszliśmy razem na górę do jego pokoju. Czułam, że Borys ucieszył się na mój widok – zaraz po tym, jak weszliśmy do pokoju, podszedł do swoich ulubionych puzzli i chciał je układać. Potem posadziłam go na krześle i zaczęłam zadawać pytania jak było na obozie itp., Borys cały czas się uśmiechał i trzymał mnie za ręce. Bardzo się cieszę, że był w tak dobrym nastroju. Na dodatek udawało nam się nawiązać kontakt wzrokowy, co jeszcze bardziej mnie uradowało. Zajęcia przebiegały bardzo płynnie. Borys nie miał żadnych problemów z wykonywaniem kolejnych zadań. Pamiętał o psc-ach i bez najmniejszego oporu przylepiał je do tablicy i odwracał po każdej zakończonej czynności. Za każdym razem reagował na swoje imię i podchodził do właściwego miejsca. Z głośnym śmiechem włożył płytę Knilla do magnetofonu i podczas całego programu uśmiechał się i czasami oglądał się za siebie, czy za nim siedzę – zaciekawiło mnie to, bo nigdy wcześniej tak nie reagował. Dzisiaj powtórzyliśmy wszystkie ćwiczenia, które robiliśmy przed wyjazdem i nie sprawiły one Borysowi najmniejszego problemu. W czasie następnych zajęć postaram się wprowadzić jakieś nowe rzeczy. Zwłaszcza, że Borysowi przybyło kilka ciekawych zabawek edukacyjnych. Większość czasu spędziliśmy dziś ćwicząc naprzemienność – na moje pytanie „kto teraz?” chłopiec odpowiednio wskazywał albo „ja Borys” albo „ty Kasia”. Podobnie jak ostatnim razem, chłopiec zwykle wybierał siebie, nawet gdy była moja kolej, ale na słowa: „Nie. Źle” poprawiał się i wskazywał na mnie. To również zwiększyło kontakt między nami – zgodnie ze słowami pani terapeutki ze szkolenia na Zaciszu, terapeuta nie ma być maszyną do podawania klocków, ale układać je wspólnie z dzieckiem. Z Borysem sprawdza się to znakomicie. Granie na instrumentach jest jednym z najbardziej ulubionych zajęć chłopca. Do tej pory wydawało mi się, że Borys najbardziej lubi dźwięk gitary, ale dzisiaj zauważyłam, że z równie wielkim entuzjazmem reaguje na cymbałki. Poza tym zauważyłam, że kiedy układamy puzzle z instrumentami to Borys stara się, aby pierwszym elementem jaki ułoży były cymbałki. Dzisiaj do mnie dotarło, że być może to nie jest przypadek… Na zakończenie Borys zjadł ze smakiem czekoladowego rogalika. Czekolada, która się w nim znajdowała wylądowała na buzi i ubraniu chłopca z czego był bardzo zadowolony. Następne spotkanie już w sobotę. |