Dołącz

15 stycznia 2011

Kamil

15 stycznia

Drewniany alfabet i nauka liter to ostatnio zdecydowanie to, co Borys lubi najbardziej – zajęcie wywołuje u niego śmiech i charakterystyczne machanie rączkami.

Dzisiejsze zajęcia minęły strasznie szybko i, zanim się obejrzałam, już musiałam zbierać się do domu. Borys świetnie współpracował, mimo że na początku usiadł przy stoliku z ciastkami i nie chciał się stamtąd ruszyć. Śmiałyśmy się z jego mamą, że wygląda to tak, jakby go głodzili. Faktem jest, że chłopiec ostatnio pochłania ogromne ilości jedzenia, ale to zapewne ten wiek, kiedy ciało i mózg potrzebują pożywienia do dalszego wzrostu. Dlatego, gdy zrobiliśmy przerwę na jedzenie, Borys w przeciągu minuty zmiótł trzy francuskie rogaliki, a ja dopiero zdążyłam wrócić od komputera, gdzie podłączałam muzykę. Następną minutę Borys potrzebował na to, żeby wypić butelkę soku owocowego – niczym mały odkurzacz. Ale bardzo miło patrzy się na niego, jak z radością pałaszuje kolejne rzeczy. Zwykłe jedzenie ciastek, a może sprawić taką przyjemność.

Podczas dzisiejszych zajęć, podobnie jak wczoraj, największy entuzjazm wywołało przyporządkowywanie napisów do obrazków – nawet raz udało się Borysowi wykonać bezbłędnie to ćwiczenie, choć trochę była to kwestia przypadku, bo już w następnej turze miał z tym kilka problemów. Równie entuzjastycznie chłopiec zareagował na naukę liter – zwykle zaczynami od „a, b, c”, a potem ćwiczymy samogłoski: „e”, „i”, „o”. Jeszcze nie udało się chłopcu samodzielnie poprawnie zareagować na wypowiadaną przeze mnie głoskę – najpierw ja muszę pokazać mu daną literę i dopiero potem Borys potrafi wybrać ją spośród innych. Natomiast chłopiec bardzo lubi patrzeć się na moje usta, jak wypowiadam poszczególne litery. Zastanawia mnie cały czas, dlaczego tak postępuje, ale może to kwestia brzmienia. Pojedyncze litery są dużo wyraźniejsze niż zbitka słów.

Ostatnio zauważyłam ciekawą rzecz: kiedy używam słowa „nie”, chłopcu automatycznie kojarzy się to z ćwiczeniem naprzemienności i zaczyna pokazywać na moją osobę (zwykle podczas tych ćwiczeń chłopiec pokazuje, że to jego kolej i ja, za pomocą słowa „nie”, daję mu znać, że nie o niego chodzi) – jest w tym pewne niebezpieczeństwo, żeby Borys nie zaszufladkował sobie tego słowa i nie odnosił tylko do tej jednej konkretnej sytuacji. Trzeba będzie nad tym popracować.