Dołącz

15 grudnia 2010

Kamil

15 grudnia

Dzisiaj przyjechałam strasznie zmęczona do Borysa i myślałam, że zajęcia będą przebiegały wolno i nic szczególnego się na nich nie stanie. Ale jak zwykle wyszłam z zajęć zaskoczona i przepełniona energią.

Na powitanie chłopiec przywitał mnie w progu podając rączkę, a zaraz potem zaczął ciągnąć moją rękę, dając znać, że chce iść na górę i zacząć zajęcia. Było to bardzo miłe, mam nadzieje, że kiedyś uda mi się doprowadzić do tego, żeby chłopiec pokazał np. na obrazek schodów, co miałoby oznaczać, że chce iść na górę.

Kolejnym bardzo miłym momentem była chwila, gdy chłopiec pokazał na pcs „ciastka” dając mi do zrozumienia, że chce przerwę na jedzenie. Jak to zobaczyłam, to po prostu prawie skoczyłam z radości – zwłaszcza, że na pewno nie był to przypadkowy gest, gdyż wybrał ten obrazek z kilkunastu, które były przylepione na tablicy i zdarzyło się do trzykrotnie podczas całych zajęć. 

Dlatego zmęczenie minęło mi bardzo szybko, bo dzisiejsze zajęcia i praca Borysa były po prostu fantastyczne – bez problemu wykonywał wszystkie ćwiczenia (nawet te nowe) – sam nawlókł wszystkie koraliki na sznurek, otwierał markery i rysował na tablicy, wybierał obrazki z instrumentem, na którym chciał grać. Gdy zaczęliśmy grać na cymbałkach, wprawiło to chłopca w ogromną euforię – widać było, że strasznie się cieszy z gry na tym instrumencie.

Na koniec spędziliśmy kilka minut na zabawie – kręcąc się w fotelu i gilgotając, przy czym Borys głośno się śmiał.

Naprawdę dzisiejsze zajęcia dały mi duży zastrzyk energii i sprawiły dużo przyjemności – to strasznie fajnie patrzyć się, jak Borys rośnie i z tygodnia na tydzień umie coraz więcej. Mam nadzieję, że będzie to trwać jak najdłużej.