Dołącz

12 lutego 2011

Kamil

12 lutego

Dzisiaj kolejny sukces: Borysowi udało się samodzielnie ułożyć naprzemiennie obrazki, bez mojej podpowiedzi, który rysunek ma być następny. Jestem z niego taka dumna!

Nie myślałam, że jest to możliwe, a jednak! Mimo że Borys nie mówi, po miesiącach prób doskonale opanował układanie naprzemienne i, jeśli pokażę mu dany wzór, to potrafi mi pokazać, który obrazek jest następny, i położyć go na właściwym miejscu. Wymagało to wielu ćwiczeń i w kółko powtarzania tego samego, ale opłaciło się. Oczywiście co jakiś czas chłopiec popełnia błędy i układa nie ten obrazek, który trzeba, co go  zwykle bardzo denerwuje i złości się wtedy w charakterystyczny dla siebie sposób, ale kiedy zaraz uda mu się wykonać ćwiczenie poprawnie, znowu się uśmiecha. Musimy jednak cały czas ćwiczyć.  Reakcję chłopca na błędnie wykonanie ćwiczenia, takie złoszczenie się nie jest dobre, zwłaszcza, że czasami zdarza się, że chłopiec zamyka się wtedy w sobie i nie chce dalej ćwiczyć. Staram się go nauczyć, że nic się nie stanie, jeśli się pomyli i musi wtedy po prostu próbować dalej.

Dzisiejszy dzień natchnął mnie kolejną myślą – zamiast ćwiczyć nazwy czterech rzeczowników (piłka, lala, miś i auto), najpierw zacznę z Borysem naukę wskazywania i podawania mi tych obrazków, które już zna z układania naprzemiennego, czyli rakiety, balona, konika, rozgwiazdy, gruszki i truskawki. Dzisiaj zaczęliśmy po raz pierwszy:  najpierw ułożyłam wszystkie te obrazki na biurku, a chłopiec miał mi je podawać zgodnie z wypowiadanymi przeze mnie nazwami. Na początku było to dla niego trudne, ale potem nawet mu się spodobało to zadanie i chętnie je wykonywał. Borys jak pewnie większość z nas lubi jak mu się coś udaje, i to go motywuje do dalszego działania. Oby tak dalej!