Dołącz

11 grudnia 2010

Kamil

11 grudnia

Dzisiaj główną myślą, która towarzyszyła mi po zakończonych zajęciach było przekonanie, że Borys już doskonale rozumie wszystko, co do niego mówię i w większości wypadków poprawnie reaguje na moje słowa. To bardzo fajne uczucie – umiejętność porozumiewania się z osobą, która nie mówi, ale rozumie twoje słowa i gesty.

Teraz moje główne wysiłki idą w tym kierunku, żeby to chłopiec potrafił pokazać otoczeniu swoje potrzeby i odczucia – i do tego służą nam m.in. pcs-y.

Ponieważ nie dotarłam na ostatnie środowe zajęcia, dzisiejsze trwały nieco dłużej i Borys pod koniec był już nieco zmęczony, ale trochę go wymęczyłam. Dzisiaj pojawiło się kilka zmian w naszym schemacie zajęć – pozmieniała kolejność poszczególnych zadań i wprowadziłam nieco inne przedmioty, na których ćwiczyliśmy – pojawiły się m.in. nowe obrazki, które mają ćwiczyć umiejętność przyporządkowania napisu do obrazka. Ostatnio pokazałam Borysowi po raz pierwszy to ćwiczenie i miał z nim duże problemy, dzisiaj było podobnie. Ale mimo, że musiałam za każdym razem pokazać chłopcu gdzie ma położyć napis, Borys nie denerowował się i za każdym razem brał ode mnie napis. To było pozytywne zachowanie. Wiadomo, że chłopiec jeszcze nie umie czytać, nie zna jeszcze liter, dlatego najpierw zaczynamy od tak zwanego czytania globalnego – czyli traktowania napisu jak obrazka i na tej zasadzie przyporządkowania go do odpowiadającego mu przedmiotu. Na tej zasadzie będziemy pewnie bazować przez dłuższy czas, aż Borys nie nauczy się alfabetu. Jego logopedka rozpoczyna z nim naukę liter, więc mam nadzieję, że wspólnymi siłami doprowadzimy do tego, żeby Borys najpierw pomału nauczył się czytać, a potem może i czytać. 

Dzisiejsze zajęć upłynęły bardzo szybko i sprawnie – chłopiec ładnie pracował mimo, że był nieco przeziębiony i czasami większą uwagę skupiał na katarze niż np. na puzzlach. Wtedy dawałam mu czas na wydmuchanie nosa i potem już bez problemu Borys wracał do zajęć.Podobnie jak ostatnio Knill sprawił chłopcu ogromną radość i z pełnym zaangażowaniem wykonywał ćwiczenia.

Pod koniec był już trochę zmęczony, więc po końcowej przerwie na posiłek, posadziłam go w jego kręcącym foteliku i bawiliśmy się jeszcze przez kilka minut. Jak zwykle sprawiało to Borysowi ogromną radość i z uśmiechem na twarzy kręcił się wkoło. Następne spotkanie w środę.